
List 7 Ślub nad Bałtykiem
21 grudnia 2023
List 9 Znak od Wszechświata
21 grudnia 2023Drogi Dali,
Cómo te sientes? Vivo???
Czy skończyłeś już czytać tę 700-stronicową książkę o sztuce i muzyce?
Czy Twój nauczyciel miał rację i zmieniła ona całkowicie Twoje myślenie?
Oto najświeższe informacje z Polski.
Pamiętasz, jak za każdym razem, gdy spotykaliśmy się w Meksyku, mówiłeś mi, że wyglądam jeszcze lepiej niż poprzednio? Wiem, że wtedy cuda działały na mnie ayahuasca, peyotl, temazcal i kakao.
Nie sądzę, żebym teraz usłyszała od Ciebie podobny komplement. Ostatnio nie czuję się zbyt dobrze. Po około dwóch latach niezakłóconego oddychania ponownie pojawił się kaszel. Wrócił nagle i nie daje mi spać w nocy, więc obecnie nie śpię błogo, nie mówiąc już o uczestniczeniu w błogich ceremoniach.
Istnieje podejrzenie, że jest to reakcja alergiczna na sierść naszego nowego, wszechobecnego członka rodziny – mojego małego kotka. Ale to nie jest potwierdzone, więc nie usypiam jeszcze tego uroczego rudzielca!
Ta zmiana stanu zdrowia ma wpływ na moje pisanie. Z wyjątkiem tego, że może nie jest to złe.
Może nie będę używać tylu „powtórzeń”, jak Ty to nazywasz?! Swoją drogą, wcale nie jestem zmartwiona Twoją niedawną, miażdżącą krytyką. To tylko moje spaczone(?) poczucie humoru.
Obok naszego domu trwają teraz męczące roboty drogowe. Duże maszyny i straszny hałas. Miejsce wygląda jak jakiś obóz. Na dodatek śmierdzi, jest dużo kurzu, do tego używa się tam jakichś środków chemicznych, tak silnych, że nasze drzewa od nich usychają.
Zupełnie jakby brakowało nam jeszcze gdziekolwiek betonu! Okazuje się, że Stary Śleszów nagle potrzebuje chodników.
Żartowałam do Williama, że w jakiś sposób wieś wie, że piszę, więc przygotowują drogę na premierę mojej książki. Nawet mój ojciec zaczął ostatnio wymyślać etykiety na butelki swojego wina, jakby wiedział, że o nich piszę.
William!
W tej chwili nasz inżynier ochrony środowiska jest na polu kukurydzy. Razem z bardzo zaskoczoną jego obecnością tam polską młodzieżą. Według tych drugich, William pochodzi z Raju na Ziemi. Miejsca wiecznego ciepła z pięknymi plażami i egzotycznymi kokosami, o których my możemy tylko marzyć.
Nieczęsto spotyka się Ticos na naszym kawałku Wszechświata!
Dlaczego chciałeś tu przyjechać?, pytają go młodzi Polacy. W całej Polsce jest nie więcej niż 10 osób z Kostaryki. Czy potrafisz to sobie wyobrazić?
Na pewno nasz kolega, na temat którego piszę, jest pierwszym w tutejszych wsiach, i na pewno pierwszym na polu kukurydzy. Być może jest nawet jedynym Pura Vida, który również ubrudził się, przerzucając węgiel.
Od dnia przyjazdu nasz „importowany” kolega powtarzał mi, że wszystko tu wygląda inaczej niż u nich. Oczywiście to prawda, i nie tylko krajobraz jest inny.
W naturalnym środowisku nie spotkasz tu papug, tukanów, kwezali, kolibrów czy drzewołazów. Zamiast nich mamy powszechnie występujące gawrony, od których pochodzi moje nazwisko - Gawron.
A jeśli już o tym mowa, czy Twój dziadek nadal pęka ze śmiechu? Właściwie to czekam na odpowiedni moment, żeby powiedzieć ojcu, że po hiszpańsku nasze nazwisko brzmi cabron. Jednocześnie wyobrażam sobie, jak mój kociak pośpiesznie próbuje zdjąć obrożę z imieniem, podczas gdy ja wyjaśniam, co to słowo u was znaczy.
Wracając do głównego tematu!
William jest taki szczęśliwy za każdym razem, gdy widzi jelenia. Czasami z okien domu mojego ojca możemy je obserwować, jak biegają po polach uprawnych.
Podobno jeleń to narodowe zwierzę Kostaryki, ale jest tam rzadkością. Analogicznie leniwiec powinien być narodowym zwierzęciem Polski, gdyż nie ma go u nas. Ale w puszczy mamy żubry i rysie, wiedziałeś?
Nasza mentalność jest daleka od Suave un toque (Poczekaj chwilę) czy Llevar la suave (Aby się uspokoić). Polakom, zamiast zachęcać do dbania o zdrowie, wmawia się, że powinni naprawdę ciężko pracować i zawsze być punktualnie. W przeciwieństwie do wybrzeży Ameryki Środkowej, zegarki są tutaj bardzo popularne.
Jest to także moje osobiste doświadczenie tej różnicy kulturowej za każdym razem, gdy gdzieś jedziemy. Siedzę w samochodzie, silnik włączony, a William nadal myje zęby lub siedzi w toalecie! Cóż... Właśnie w takich chwilach jestem zmuszona wykonywać wiele ćwiczeń na zachowanie równowagi. Przydaje się najnowsza praktyka Vipassany z Gwatemali.
Swoją drogą, po polsku piszemy Gwatemala. William śmieje się, że „w” i „k” to nasze ulubione litery. W naszym alfabecie nie ma „q” i „x”. Na przykład mówimy „Meksyk”, a Ty jesteś „Meksykaninem”.
ą...ć...ę...ł...ń...ś...ź...ż...polskie ABC
„Konstantynopolitańczykowianeczka” (czyli mieszkanka Stambułu) to prawie że najdłuższe słowo w miejscowym języku.
Zapewniam, że nasz nowy obywatel świetnie się bawi, ucząc się tej szeleszczącej mowy. To musi być prawda, że korzenie języków słowiańskich sięgają dźwięków liści w lesie.
Nasza kuchnia jest oczywiście inna. Jeśli chcesz być okrutny, zapytaj Williama, czy tęskni za gallo pinto.
To, co łączy Kostarykę i Polskę to fakt, że oba kraje kiedyś nadawały serial MacGyver. Tylko że inaczej niż tam – tutaj nadal istnieje armia.
Przynajmniej podążamy za duchem MacGyvera w naszym ogrodzie, gdzie używamy ramiączek od staników mojej mamy, aby podwiązywać pomidory. Zatem mucho brete (“dużo pracy”) na polu kukurydzy, gracias a Dios (“dzięki Bogu”)! Uczę się niektórych wyrażeń i ich znaczenia.
Orinar fuera del tarro („sikać obok nocnika”), gdy zrobisz coś rażąco niewłaściwego.
Myślę, że zdarzyło się to już naszemu koledze, kiedy głośno pierdnął przy stole mojej babci podczas obiadu. Que torta! (“ale klops”!)
Może już czas zakończyć dzisiejszy dzień, czuję się jakbym hablar paja („gadała bzdury”), dodatkowo mój kociak gryzie mnie w stopy i domaga się chwili zabawy.
Zanim skończę, jestem zdumiona, że Ticos nazywają swoje bratnie dusze media naranja (“połówka pomarańczy”). Od razu przypomniała mi się długa historia o tym, jak ja właściwie znalazłam się w Ameryce Środkowej – moja przygoda zaczęła się od Malagi!
Ale to w innym liście…
Ciąg dalszy nastąpi.
Malwina – Aisha
Polska, sierpień 2017