List 2 Stary Śleszów, czyli życie na wsi w zachodnio-południowej Polsce
21 grudnia 2023List 4 Warszawa kontra Mexico City w moich obserwacjach
21 grudnia 2023Drogi Dali,
wreszcie mam trochę wolnego czasu na pisanie!
Nie wiem jak to się stało, ale nagle moje spokojne życie na wsi przyspieszyło.
Jak wiesz, niedawno pojechaliśmy z Williamem na Podlasie. To jest inny region Polski, oddalony o 620 km od miejsca zamieszkania mojego ojca. Jestem świadoma, że taka odległość to nic w meksykańskiej rzeczywistości, ale tutaj 620 km oznacza, że autokarem przejechaliśmy prawie cały kraj!
Pojechaliśmy tam na bezpłatne warsztaty permakultury niedaleko Augustowa. Region ten położony jest we wschodniej części Polski, bardzo blisko granicy z Litwą i Białorusią. Czy słyszałeś kiedyś o tych krajach? William nigdy. „Białoruś? Co to za kraj? Co się tam dzieje?”, pytał mnie zdumiony.
Cały czas gdy tam byliśmy, otaczała nas dzicz Puszczy Augustowskiej, jednego z największych polskich kompleksów leśnych o powierzchni ponad 1100 km². Jeśli chcesz być blisko natury, nie ma nic lepszego! Krajobraz jest przepiękny i niepowtarzalny.
Na miejsce dojechaliśmy we wczesnych godzinach porannych, co bardzo zdezorientowało Williama. Gdy wysiadł z autokaru i rozejrzał się dookoła, stwierdził, że ma wrażenie jakby był gdzieś na Islandii. W powietrzu unosiło się coś mistycznego – tuż przed wschodem słońca, zimno, magicznie mglisto i jednocześnie pięknie.
Szkoda, że nie byłeś z nami na warsztatach permakultury. Mógłbyś tam podejmować kolejne próby chodzenia bez butów „jak Beethoven” – stawiając swoje powolne, uważne kroki na tej zadziwiająco czystej glebie.
Krystyna – tak miała na imię nasza nauczycielka, a obecnie nowa znajoma. Jej warsztat permakultury i cała idea „akademii” wydawały mi się urzeczywistnieniem jakiegoś snu. Taki wymarzony rodzaj studiów, na który zawsze chciałam się zdecydować. To był kurs przekazujący prawdziwą wiedzę w praktyce. Działając i czując, uczyliśmy się o roślinach, zwierzętach, kosmosie, ludziach i tym, jak wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni.
Mieliśmy możliwość spacerowania po częściach lasu, w których jeszcze nie ma napędzanej pieniędzmi interwencji człowieka. Chcę przez to powiedzieć, że równowaga, jaką widzieliśmy pomiędzy drzewami liściastymi i iglastymi, była zgodna z zamysłem Boga.
Nie potrafię opisać, jak tajemnicze i niezwykle piękne było wejście do tej puszczy, z całą jego zielenią i dywanem białych kwiatów. Poczułam się, jakbym wkroczyła do baśniowej krainy. Wydaje mi się, że William czuł coś podobnego ponieważ… „To nie jest prawdziwe”, brzmiał jego komentarz, gdy tam wchodziliśmy.
Podczas ćwiczeń praktycznych zrobiliśmy suchą toaletę, koło do fasoli i jeszcze coś zwanego wieżą ziemniaczaną. Wieża ziemniaczana służy do uprawy ziemniaków. Wygląda trochę jak lasagne, tylko jest ogromna. Stoi na zewnątrz i jest zbudowana z owczego gówna. Aby ją zrobić, trzeba było zebrać dojrzały kompost, a potem trochę łajna.
Jeśli chcesz poćwiczyć swój język polski, więcej o naszych studiach permakulturowych możesz przeczytać bezpośrednio na blogu Krystyny: http://krycor.blogspot.com.
Ciąg dalszy później. Teraz znów jestem zajęta przygotowywaniem starych ubrań, butów i gratów do sprzedaży na pchlim targu we Wrocławiu.
Malwina - Aisha
Polska, maj 2017